Kalendarz liturgiczny

Święty Mikołaj z Miry. Dziadek na saniach czy dawny biskup?

Sanie, renifery, wielki worek prezentów oraz melodia „Jingle Bells — z tym wszystkim od lat kojarzona jest postać Świętego Mikołaja. Jak doszło do tego, że Święty Mikołaj z Miry w kulturze masowej stał się starszym panem, wchodzącym do domów dzieci przez komin? W rzeczywistości był zupełnie kimś innym.

Kiedy zbliża się 6 grudnia, każde dziecko rozpoczyna pisanie listu, z którego Święty Mikołaj dowie się, co przynieść w podarunku. Wraz z nadejściem wyczekiwanego cały rok dnia, wszyscy najmłodsi otrzymują swoje wymarzone prezenty. Część z nich spotyka „prawdziwego” Mikołaja, a niektóre odnajdują pozostawione przez niego paczki. Ukochana przez dzieci osoba zjawia się także w kościele podczas rorat. W ich uważnych umysłach może pojawić się wtedy wątpliwość — czy to ten sam Święty Mikołaj, o którym słyszałem. Maluchy zasługują na poznanie prawdy, że nie pochodzi on z Laponii, ale z Miry i wcale nie pomagają mu żadne elfy.

Prawdziwy Święty Mikołaj

Skoro więc dzisiejsze wyobrażenie tej szczodrej osoby jest błędne, należałoby — chociaż pobieżnie — zaznajomić się z prawdziwym życiorysem. Święty żył prawdopodobnie na przełomie III i IV wieku. Urodził się w pobożnej i zamożnej rodzinie w greckim Patras. Pokaźność majątku bliskich przyszłego kapłana znacząco wpłynęła na kształt jego późniejszego życia. Już jako młody chłopak nie przechodził obojętnie obok ludzkiego cierpienia. Z każdym potrzebującym dzielił się tym, co miał. Nie zmarnował potencjału finansowego, który odziedziczył po śmierci rodziców.

Kiedy został biskupem Miry we wschodniej Licji (dzisiejszego Demre w Turcji), bardzo szybko zaskarbił sobie przychylność i wdzięczność wiernych. Słynął rzeczywiście ze swojej, zapamiętanej do dziś, wielkoduszności oraz gorliwej aktywności duszpasterskiej. Dzień, w którym Kościół wspomina jego imię, jest jednocześnie dniem jego śmierci. Ciało zmarłego biskupa zostało pochowane w Mirze, skąd w XI wieku zostało przewiezione do miasta Bari na południu Włoch.

Biskup o miłosiernym sercu

O wspomnianej już dobroci, którą odznaczał się Święty Mikołaj z Miry, mówi jedna z legend o trzech córkach, pochodząca z XIX-wiecznego dzieła archimandryty Michała. Według opowieści młody Mikołaj nie miał dobrych relacji ze swoim pysznym i chciwym sąsiadem, który wyśmiewał pobożność chłopaka. W konsekwencji złego postępowania mężczyzny, Bóg odebrał mu majątek i uczynił go biedakiem. Ubóstwo nie sprowadziło go jednak na dobrą drogę. Wręcz przeciwnie, aby zdobyć pieniądze, zdecydował się sprzedać swoje córki. Żadna z nich nie wyszła za mąż, ponieważ nie posiadały żadnego posagu. Uratować młode panny postanowił nie kto inny jak Mikołaj. Podrzucał więc nocami pieniądze na posag dla każdej z nich. Kiedy córki poślubiły już swoich wybranków, ich ojciec poszukiwał sprawcy cudownych podarunków. Odkryta prawda, mówiąca, że jest nim chłopiec, któremu sprawił tak wiele przykrości, wpłynęła na całkowitą przemianę jego dotychczasowego życia. Od tego momentu już zawsze podążał śladami Ewangelii.

Twardy facet z silną ręką

W podaniach o żywocie biskupa Miry znajdziemy również przekazy świadczące o tym, że w czasie wielkiego prześladowania chrześcijan (na początku IV wieku) był on przez długi czas więziony. Czas udręki miał zakończyć dopiero — wydany przez Konstantyna Wielkiego w 313 roku — Edykt Mediolański. W późniejszym czasie Święty Mikołaj z Miry uczestniczył najprawdopodobniej w obradach Soboru Nicejskiego I, podczas których miał zaciekle przeciwstawiać się herezji ariańskiej, a nawet uderzyć samego Ariusza w twarz (co zupełnie nie pasuje do współczesnego wizerunku miłego pana w czerwonym kubraku).

Święty Mikołaj na saniach?

Gdzie zatem jest ten słynny worek z prezentami i jak człowiekowi żyjącemu w pierwszych wiekach po Chrystusie na terenie dzisiejszej Turcji przypisaliśmy sanie i zaprzęg reniferów? Prekursorem takiego postrzegania osoby Świętego Mikołaja był amerykański pisarz Clement Moore, który w wierszu z 1823 roku, pt. „Wizyta Świętego Mikołaja” (A Visit from St. Nicholas), przedstawia go właśnie w saniach ciągniętych przez renifery. W tamtym czasie powstawały rozmaite rysunki przedstawiające postać z utworu poetyckiego.

Zobacz też: Radosny czas oczekiwania – I Niedziela Adwentu

Za dzisiejszy efekt wizerunku Mikołaja — jako starszego pana w czerwonym płaszczu i czapce z pomponem — odpowiedzialny jest koncern Coca-Cola. To właśnie dzięki ich reklamom, takie wyobrażenie Świętego wyryło się w świadomości ludzi we wszystkich zakątkach świata. Postać wesołego staruszka stworzył w 1931 roku amerykański ilustrator, Huddon Sundblom, na zamówienie producenta znanego napoju. Co ciekawe, powstał on dzięki pomocy jego sąsiada, który przy tworzeniu wizerunku posłużył twórcy jako model. Nietrudno jest więc domyślić się, że czerwone odzienie Mikołaja jest jednoznacznie związane z promującą go marką. Czy zatem na pewno chcemy — szczególnie jako ludzie wierzący — aby do naszych dzieci przychodził św. Mikołaj z Coca-Coli? Pod każdym względem zdecydowanie wygrywa ten prawdziwy — Święty Mikołaj z Miry.

Redaktor prowadzący portalu SIEJMY.PL

Moje artykuły »

Newsletter

Raz w miesiącu: email z nowym numerem Siejmy