Doczekaliśmy eksplozji radości. Oblubienica Chrystusa, wspólnota wierzących, wykrzykuje „Pan żyje!” Chrystus jest zwycięzcą. Jego zmartwychwstała miłość pokonała mroki śmierci.
Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzę nowego początku z Jezusem. Gdziekolwiek Bracie i Siostro jesteś, w jakim momencie życia, Jezus pragnie obdarzyć cię miłością bez granic. Życzę, byś mógł doświadczyć tej miłości, bo nie ma nic piękniejszego.
Ewangelia (Mk 16, 1-7)
Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem, w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień z wejścia do grobu?».
Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły.
Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się. Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. A idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: „Podąża przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”».
Rozważanie
Otwarta brama do wieczności
To nie gwoździe Cię przybiły lecz mój grzech. To nie ludzie Cię skrzywdzili lecz mój grzech…
Te słowa śpiewamy w pieśniach wielkopostnych. Jest to smutna, ale głęboka prawda. W Męce Chrystusa widzimy, że grzech nie jest tylko „złym zachowaniem”, złamaniem prawa (nawet boskiego, ale prawa), ale że prawdziwie rani Boga i rani człowieka. Lecz to tylko część prawdy, lepiej będzie powiedzieć, że Jezus dobrowolnie przyjął te grzechy na siebie. On je poniósł w sobie na Golgotę. Cierpi z powodu wszystkich grzechów – przed Nim, tych współczesnych Jemu i wszystkich do końca świata.
Wziął na siebie wszystkie wojny w historii świata, zabójstwa – Kaina na Ablu, śmierć Uriasza Chetyty z powodu żądzy Dawida, ludobójstwo w Katyniu i Oświęcimiu, wojny gangów narkotykowych, zdrady małżeńskie, zdrady kapłańskie. Nie do wyobrażenia jest cierpienie, które przeżywał Pan. Zmasakrowane ciało jest obrazem Jego duszy. Dlatego nie jest przesadą, to co s. Faustyna napisała w Dzienniczku, że kiedy Pan Jezus duchowo włożył jeden cierń z swojej korony cierniowej w jej skronie, czuła jakby pękała jej głowa.
Jezus to wszystko wziął na siebie i… uśmiercił. W Jego zmartwychwstaniu odkrywamy, że istnieje miłość silniejsza niż śmierć, silniejsza niż wszelki grzech. Zmartwychwstanie dowodzi zarazem tego, co jedynie nieśmiertelność dać może: bycia w kimś drugim, kto jeszcze istnieje, gdy mniej już nie ma. Człowiek jest istotą, która sama nie żyje wiecznie, lecz podlega śmierci. Ten, kto w sobie samym jest śmiertelny, może żyć nadal – mówiąc po ludzku – tylko trwając w kimś drugim. Wtulając się, wszczepiając w Jego niepokonaną miłość mogę przejść do wieczności. Tę drogę otworzył nam Pan przez zmartwychwstanie.
Zmartwychwstała miłość pokonuje grzech
Ale zmartwychwstanie to jeszcze coś więcej niż brama do życia wiecznego (a wydawać by się mogło, że więcej być nie może). Gdybyśmy zredukowali zmartwychwstanie „tylko” do życia wiecznego, to nagroda stałaby się odległa… może nawet zbyt odległa, żeby jej zaufać i podporządkować swoje życie.
W zmartwychwstaniu Jezus pokonał grzech całego świata – kartele narkotykowe, apostazje, profanacje, mafie, rodzinne nienawiści. Jego zwycięstwo wydarzyło się w historii, ale nie zamyka się w historii. On chce zwyciężać grzech w twoim i moim życiu. Jego nieskończona, boska miłość może tego dokonać. Brat Albert Chmielowski – „brat opuchlaków” jak go nazywano, zajmował się całym marginesem, bo lubił wstrętne zapachy, wszy i ubóstwo? Przecież był malarzem, potem kaleką z amputowaną nogą i miał tysiąc powodów, żeby obrazić się na Boga (może i tak było przez pewien czas). To zmartwychwstała miłość Chrystusa uzdoniła go do tego. Czy św. Maksymilian Kolbe nie kochał swojego życia? Zwycięska miłość Chrystusa uzdolniła go do oddania siebie. Czy zwycięska, zmartwychwstała miłość Chrystusa nie może pokonać mojego i twojego grzechu?
Otwórz się na miłość Zmartwychwstałego
Nie dzieje się to jednak bez naszej zgody i współpracy. Jego miłość przyjmujemy w Komunii św., a kiedy z Nim współpracujemy (to jest najważniejsze), Jezus dokonuje swojego misterium paschalnego w nas. Komunia św. nie działa jak antybiotyk, który działa niezależnie od mojej woli. Eucharystia jest nas w stanie wyprowadzić na wyżyny świętości pod jednym warunkiem: jeśli będziemy jak Chrystus ofiarowali swoje życie. Obyśmy tych świąt nie skończyli na kulcie, na liturgii, na obecności w Triduum, ale dali się porwać miłości Zmartwychwstałego. On mówi: „to dla ciebie umarłem. To dla ciebie zmartwychwstałem i chce zwyciężać w Twoim grzech”.
Podąża przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział.
To znaczy: idźcie tam gdzie was poznałem moi drodzy uczniowie, przyjaciele, tam mnie spotkacie. Idźcie do swoich domów, gdzie spotkałem was trzy lata temu, bo tam chcę dokonać na nowo waszej przemiany, tym razem od wewnątrz. Tak i my: wróćmy z najpiękniejszej liturgii w ciągu roku do swoich domów, (ja na plebanię), miejsc pracy z zmartwychwstałą miłością i z wiarą, że ona dokonuje rzeczy niemożliwych. Wyrywa narkomanów z kilkunastoletnich nałogów, scala małżeństwa po kilku lub kilkunastu latach rozłąki. Dlaczego nie miałaby spowodować, że brat z bratem zaczną rozmawiać, że ktoś uwolni się od telefonu, że maż z żoną przerwą ciche dni?
Jezus mówi: jestem waszym największym sprzymierzeńcem, nieustannie wstawiam się za wami u Ojca. „Nie bójcie się”, nie czyham na wasze potknięcie, ale w każdej Eucharystii daję moją zmartwychwstałą miłość do pokonywania siebie i wszystkiego co rzuca szatan pod wasze nogi. Nie chce ci zabrać życia, ale je dać. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37). Najpiękniejsze dopiero przed tobą.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
ks. Łukasz Gałązka – kapłan archidiecezji warszawskiej, dekanalny duszpasterz dzieci i młodzieży w dekanacie staromiejskim.