Opinie

Jan Paweł II - przemalowany Święty

W tym roku Niedziela Palmowa zbiega się z obchodzoną również 2 kwietnia rocznicą śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II. Ten dzień ma szczególny wymiar w związku z toczącą się w ostatnim czasie głośną dyskusją po reportażu „Franciszkańska 3”, w której centrum znalazł się właśnie św. Jan Paweł II.

Reportaż Marcina Gutowskiego wyemitowany przez TVN24 w magazynie „Czarno na białym” podzielił Polaków. Jedni zanegowali prawdziwość tez prezentowanych w „dokumencie” na podstawie posiadanej już wiedzy lub po rzetelnym zapoznaniu się z problematyką. Drudzy dali wiarę bezpodstawnym zarzutom wobec papieża, których argumentacja nie wytrzymuje konfrontacji z badaniami historycznymi. Jeszcze inni byli całkowicie przekonani, że Jan Paweł II nigdy nie zrobiłby czegoś błędnie.

Zamieszanie z osobą papieża odsłoniło bardzo wyraźną tendencję naszego narodu do naiwnej wiary w twierdzenia, które chcemy uznać za prawdziwe. Słuszność przesłanek, które prowadzą do sformułowania konkretnych wniosków, schodzi już na dalszy plan.

Bielmo na oczach

„Franciszkańska 3” wchodzi w skład reportaży z serii Bielmo o skandalach seksualnych w Kościele i ich tuszowaniu. W istocie troska o pokrzywdzonych, a także oczyszczenie Kościoła jest działalnością niepodważalnie konieczną i godną pochwały. Niedopuszczalne są za to poczynania, które pod pozorami ujmowania się za ofiarami przestępstw i ujawniania „bielma” niektórych hierarchów, mają na celu walkę ideologiczną i zniesławianie postaci zasłużonych nie tylko dla Kościoła, ale i Ojczyzny jak Jan Paweł II czy kard. Adam Sapieha.

Wizerunek św. Jana Pawła II w oknie Pałacu Arcybiskupów Krakowskich przy ul. Franciszkańskiej 3.

Konsekwencją medialnych manipulacji jest wywołany przy ich użyciu negatywny stosunek części społeczeństwa wobec tych osób. Trzeba powiedzieć sobie uczciwie, że znacznej większości tych, którzy jedynie usłyszeli tezę „Jan Paweł II tuszował pedofilię”, nie przyszło nawet do głowy, żeby skonfrontować tę opinię z innymi źródłami. Ciężko już nawet mówić o obejrzeniu materiału, który w ciemno uznali za „przełomowy”.

Inną kwestią jest również to, że naprawdę nieliczni widzowie dostrzegli brak wiarygodności materiału Gutowskiego. Tutaj musielibyśmy przejść do kwestii „dwuobozowości” ideologicznej naszego społeczeństwa i często automatycznej wiary w docierające do nas przekazy stacji z różnych stron areny politycznej. Co stałoby się, gdyby reportaż został wyemitowany przez innego nadawcę niż TVN? Mogłoby być różnie — zależnie od tego, co dana opcja chciałaby zyskać na „aferze z papieżem”. Pozwoliliśmy, by św. Jan Paweł II stał się narzędziem walki politycznej i dzisiaj widzimy tego skutki. Problem sięga jednak jeszcze głębiej.

Zamalowana świętość papieża

W 1938 roku nastoletni Karol Wojtyła przeniósł się razem z ojcem z Wadowic do Krakowa. Łącznie spędził w tym mieście 40 lat swojego życia i to właśnie tam rodziło się jego powołanie. Nic zatem dziwnego, że zawsze zajmowało ono szczególne miejsce w sercu późniejszego biskupa Rzymu.

Kraków także nie zapomniał o swoim studencie, kleryku, prezbiterze, arcybiskupie i papieżu, od lat kultywując jego pamięć i dziedzictwo. To tam znajduje się Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się” i funkcjonuje Uniwersytet Papieski Jana Pawła II.

Ojciec Święty cieszył się zawsze szczególnym szacunkiem krakowskiej społeczności — nawet tej niewierzącej — która doceniała jego nauczanie i działalność. Niestety po materiałach mających go zdyskredytować jak te Marcina Gutowskiego czy książka „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział” Ekke Overbeeka, coraz częściej można spotkać się z wręcz wulgarnymi ocenami nt. postępowania papieża wobec problemu pedofilii.

Jednym z widocznych przejawów panowania takich nastrojów są zniszczone wizerunki Jana Pawła II — często poprzez zamalowanie twarzy czy tylko oczu (prawdopodobnie jest to nawiązanie do wspomnianego już Bielma jako symbolu domniemanego znieczulenia na krzywdy ofiar nadużyć seksualnych). Oprócz tego pozostawione są różne obraźliwe napisy pod jego adresem. Podobna sytuacja miała niedawno miejsce niedaleko Krakowa — w Skale, gdzie doszło do dewastacji pamiątkowej tablicy. Tam również wizerunek papieża został częściowo zamalowany. Czego więc spodziewać się w innych regionach kraju, jeśli w stronach, z których pochodził, można spotkać tak wyraźne przejawy nienawiści do jego osoby.

Zniszczone plakaty zapraszające na Marsz w obronie św. Jana Pawła II w Krakowie.

Może to pojedyncze akty wandalizmu, które przecież już wcześniej się zdarzały, ale aż cisną się na usta słowa Chrystusa: „Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie” (Łk 4, 24). Niestety przykład chuliganom dawaliśmy sami, już od lat zamalowując rzeczywisty wizerunek Karola Wojtyły. Czas zobaczyć tę bolesną prawdę.

Namalowaliśmy karykaturę

„Nie ma lepszego od Jana Pawła II” – nieraz słyszeliśmy te słowa z piosenki Magdy Anioł. Kto ich nie zna? „Lolek” bez wątpienia może pomóc w przystępny sposób przedstawić krótki życiorys papieża najmłodszym. Tylko czy nie za bardzo skupiliśmy się na tym stwierdzeniu? Chyba niestety tak.

Piosenka Magdy Anioł powstała w 2005, czyli roku śmierci Ojca Świętego. Właśnie w tamtym czasie zaczęło upowszechniać się określenie „Pokolenie Jana Pawła II” czy też „Pokolenie JP2”. Zaczęto w ten sposób mówić o ludziach zaangażowanych we wspólnotę Kościoła, którzy żyli, a zwłaszcza wchodzili w dorosłość, w czasie pontyfikatu papieża-Polaka. Mieli oni być tymi, którzy poniosą dalej nauczanie Jana Pawła II, zgłębiając jego myśl i przekazując kolejnym pokoleniom. Problem w tym, że ani jedno, ani drugie nie do końca wyszło tak, jak początkowo zakładano.

Brak odpowiedniej znajomości nauczania tego wielkiego Syna Polskiej Ziemi wpłynął także na przekazanie skrzywionego obrazu jego osoby kolejnej generacji młodych. Oparł się on właśnie na tezie, że „nie ma lepszego od Jana Pawła II”, ale argumenty ją popierające nie były i nadal nie są dla nich przekonujące.

Ciężko przecież wyjaśnić dorastającemu człowiekowi, że Jan Paweł II był najwybitniejszym z Polaków na podstawie tego, że „obalił komunizm”, co często jest mówione w taki sposób, jak gdyby zrobił to w pojedynkę. Ponadto czasy PRL-u są dla współczesnych nastolatków rzeczywistością nie mniej abstrakcyjną niż okres II wojny światowej. W ciągu kilkunastu ostatnich lat polska społeczność ograniczyła tak zasłużoną postać do papieskich kremówek z Wadowic, śpiewu „Barki”, nazw ulic, pomników czy kilku pojedynczych cytatów, m.in. „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!” albo „Nie lękajcie się!”. Czy to naprawdę wszystko? To jest dziedzictwo, które pozostawił? Tymi zewnętrznymi skojarzeniami z Karolem Wojtyłą stopniowo zamalowywaliśmy obraz jego świętości, tworząc swoistą karykaturę — śpiewającego „Barkę” miłośnika kremówek.

Wyrzut sumienia

Dzisiaj dla młodych św. Jan Paweł II jest taką niewiadomą, że trudno spodziewać się powszechnego szacunku wobec niego z ich strony. Zwłaszcza po materiałach szkalujących jego imię. Widocznie negatywne głosy zaczęły przeważać nad tymi pozytywnymi. Wielu z nas zabrakło argumentów w obronie jego świętości. Dlaczego? To oczywiste — bo tak naprawdę garstka polskich katolików wie, czego dotyczyła jego nauka. Również wiedza na temat jego życia ogranicza się najczęściej do tej z filmu z Adamczykiem. Czy nie powinniśmy się wstydzić? Już nawet nie jako ludzie wierzący, ale przede wszystkim Polacy.

Obecna burza panująca wokół zmarłego 18 lat temu papieża — dobrze wykorzystana — jest szansą na oczyszczenie jego wizerunku. Nie tylko z zarzutów dot. tuszowania pedofilii, ale i z przyklejonych mu łatek i mitów powstałych na polskim podwórku. O odróżnieniu prawdy od mitologi w odniesieniu do osoby św. Jana Pawła II mówił ostatnio w rozmowie w TVN24 ks. Jacek Prusak, dyrektor Instytutu Psychologii Akademii „Ignatianum” w Krakowie.

W pewnym sensie odmitologizujemy osobę Jana Pawła II, co nie oznacza, że musimy go pozbawiać aureoli. Pozwólmy papieżowi pokazać swoje oblicze takie, jakie było, a nie tylko takie, do którego się przyzwyczailiśmy i które lubimy. Wtedy będziemy mieli do czynienia z nim, a nie z projekcjami — mówił jezuita.

Jan Paweł II bez makijażu

Skupmy się więc na prawdzie. Ponadprzeciętność pochodzącego z Polski papieża jest niepodważalna. Pod wieloma względami był on fenomenem, nie tylko w Polsce, ale i w skali całego świata. Był wielkim myślicielem, filozofem, teologiem i mistykiem. Pamięci o nim nie można ograniczać do kilku banalnych faktów, bo z całą pewnością to nieszablonowa osobowość. Świadczą o tym już lata jego młodości.

Karol Wojtyła kochał kulturę i zachwycał się sztuką, którą sam tworzył jako aktor, poeta i dramatopisarz. Wzmożoną aktywnością w obszarze sztuki wykazywał się zwłaszcza w początkowych latach wojny, po utracie możliwości kontynuowania studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, w związku z przeprowadzoną przez Niemców pacyfikacją Sonderaktion Krakau.

Współtworzył konspiracyjny Teatr Rapsodyczny, w którym z narażeniem życia działał do momentu wstąpienia do tajnego seminarium duchownego. W czasie okupacji powstały trzy z sześciu dramatów jego autorstwa: „Dawid”, „Hiob” i „Jeremiasz”. W 1944 roku już jako kleryk rozpoczął pracę nad kolejnym dziełem pt. „Brat naszego Boga”, przybliżającym postać św. brata Alberta Chmielowskiego, którym był zafascynowany już od lat dziecięcych.

Zobacz też: Walka duchowa. Z czym, dlaczego i jak walczyć?

Realia życia pochodzącego z Wadowic chłopaka wcale nie były takie „kremówkowe”. Już jako 9-latek stracił najważniejszą dla każdego dziecka osobę — ukochaną mamę, Emilię. Trzy lata później zmarł jego starszy brat Edmund. Nadejście piekła wojny, przerwane marzenia nastolatka i ciężka praca w kamieniołomie nie były końcem jego bólu. W 1941 roku nastąpił kolejny cios — zastał w mieszkaniu martwego ojca. Został zupełnie sam.

Świętość jest oparta na prawdzie, a prawdy nie można pokonać.

Można tak odsłaniać jeszcze wiele innych wątków biograficznych św. Jana Pawła II, ale już na tym etapie można zadać sobie pytanie, czy znałem wcześniej tytuł chociaż jednej sztuki lub wiersza jego autorstwa, nie mówiąc już o zapoznaniu się z nimi? Ile spośród licznych encyklik, adhortacji i listów, które napisał w czasie swojego 27-letniego pontyfikatu, przeczytałem? Na czym więc opieram wiedzę o nim? Jak chcę przekazywać jego dziedzictwo kolejnym pokoleniom i być wiarygodnym w swoich słowach?

Nowe pokolenie JP2

Papież Jan Paweł II był wielkim i świętym człowiekiem, zasługującym na ogromny szacunek i podziw. Kolejne pokolenia Polaków zasługują na poznanie go, ale prawdziwego — niezamalowanego pejzażami gór i spływów kajakowych, niezagłuszonego śpiewem „Barki”, niezamkniętego w Wadowicach i Krakowie i nieograniczonego tylko do 21:37 2 kwietnia, ale prowadzącego przez Maryję w ramiona Chrystusa. Jego przesłanie jest wciąż aktualne, ale dotychczasowy sposób przedstawiania go przestał być przekonujący, bo jak mówić o kimś, kogo sami nie znamy.

Niech 2 kwietnia 2023 roku, w 18. rocznicę śmierci naszego Ojca Świętego, narodzi się nowe pokolenie JP2. Czas stanąć w jego obronie, ale nie za pomocą pustych słów. Pora chwycić za książki, które napisał, wysłuchać homilie, które wygłosił i zgłębiać jego myśl. Poznajmy go i odmalujmy prawdziwy portret świętości Jana Pawła II.

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych.

św. Jan Paweł II
Westerplatte, 12 czerwca 1987

Redaktor prowadzący portalu SIEJMY.PL

Moje artykuły »

Newsletter

Raz w miesiącu: email z nowym numerem Siejmy