Wielki Czwartek to szczególny dzień, kiedy Jezus przed swoją śmiercią spożył ostatnią Wieczerzę ze swoimi Uczniami. Ustanowił przy tym sakrament Eucharystii i kapłaństwa. Ostatnie 60 minut tego dnia jest obchodzone w Kościele jako tzw. Godzina Święta, ale czy wiemy, czym ona naprawdę jest?
Chrystus po wyjściu z Wieczernika udał się do Ogrodu Getsemani wraz z Piotrem, Janem i Jakubem, czyniąc ich tym samym powiernikami swojego konania. Zanim oddalił się, żeby zanurzyć się w modlitwie, prosił ich, aby czuwali razem z Nim: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci. Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną” (Mt 26, 36). Ileż w tych słowach jest bólu, ile trosk… Odpowiedzią na nie jest właśnie praktykowana przez wielu Godzina Święta.
Porzucony przez przyjaciół
Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu kojarzy się z czasem, który Jezus spędził na modlitwie przed swoją śmiercią. Często nie przywiązujemy do tego faktu zbyt wielkiej uwagi, traktując te chwile jako dopiero poprzedzające mękę, a nie będące jej częścią. Już w tym czasie Chrystus przeżywał ogromne wewnętrzne cierpienie. Ten ból wypełnił całe Jego ciało. Udręka była niewyobrażalna, a przeżywał ją z powodu ogarniającego lęku przed śmiercią. Modlił się wtedy tymi słowami: Ojcze, jeśli to możliwe, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22, 42). Szukając wsparcia Apostołów, zastał ich śpiących. Czuł się porzucony, samotny. Po ludzku powtarzał prośby, jednocześnie ufając woli Ojca: Jeśli to możliwe, zabierz ode Mnie ten kielich!
Do tych chwil odnoszą się również wizje mistyków, jak te bł. Anny Katarzyny Emmerich, które wskazują, że to, co ukazało się Jego oczom, wprawiło Go w niewyobrażalną udrękę. Zobaczył grzeszników oraz ich złe i niewdzięczne postępowanie. Ujrzał, jak depczą to, co Bóg Ojciec im ofiarował — całą dobroć i miłość do bliźnich. Obelgi i nienawiść, jaka spłynie na Niego od ludzi, za których oddaje życie, wprawiała w rozrywający Przenajświętsze Serce żal.
W tamtej godzinie — zapamiętanej jako Godzina Święta — Zbawiciel mocno potrzebował wsparcia, wsparcia najbliższych mu osób. Uczniowie nie podołali zadaniu i zasnęli, w momencie kiedy najdroższy Przyjaciel pokutował za ich grzechy. Apostołowie nie byli dla Jezusa podporą, jaką On był dla nich cały czas. Czy ja też będę takim Apostołem? Czy też jak Piotr, Jakub i Jan odwrócę się od najlepszego Przyjaciela, kiedy ten mnie potrzebuje?
Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?
Mt 26, 40
Miłość koi ból
Cierpienie Jezusa jest tak mocne, że zaczyna się z Niego sączyć Święta Krew. Z punktu widzenia medycyny, przypadłość ta nazywana jest hematohydrozją i występuje często wskutek silnego stresu psychicznego lub fizycznego. Jednak co czyni Chrystus? Zaczyna się modlić jeszcze gorliwiej. Nie poddaje się — im więcej doznaje smutku i bólu, tym gorętsza staje się jego modlitwa. Ta piękna postawa daje nam przykład, że im trudniej nam wytrwać w rozmaitych trudach, tym więcej i żarliwiej powinniśmy się modlić. Anioł, który przybył do Pana Jezusa, by Go wspierać, jest symbolem wsparcia i obecności Boga. Przypomina, że On jest przy nas cały czas i nigdy nie opuszcza. Czuwa nad nami szczególnie wtedy, gdy przeżywamy niełatwe momenty.
Godzina Święta, powinna być właśnie takim czasem, kiedy to my czuwamy przy Jezusie. To czas Jego cierpienia za nasze grzechy. W tych minutach — jak nigdy wcześniej — potrzebuje On obecności tych, którzy Go miłują. Ubolewa, że najbliżsi mu przyjaciele nie zdołali wytrwać z Nim na modlitwie. Czuje się po ludzku opuszczony, a przecież jedyne czego oczekiwał, to przebywanie z Nim tylko godzinę.
A czy ty, trwasz przy Nim? Czy bierzesz z Niego przykład i nie poddajesz się, nawet w najcięższych chwilach? A może oddalasz się od Niego, bo nie chcesz uczestniczyć w cierpieniu, a kiedy twoja udręka nadchodzi, poddajesz się i obwiniasz Boga za to, co Ci się przytrafiło?
Ta Święta Godzina, którą Pan nazywał swoją godziną (por. J 2, 4), jest momentem, na który długo wyczekiwał. Całe życie zmierzał do tego miejsca — dlatego przyszedł na świat. Tak bardzo chciał być do nas podobny, że odsunął od siebie całą potęgę i chwałę, stając się człowiekiem. Bóg trwożył się o własne życie, które mieli odebrać zawdzięczający swoje właśnie Jemu. Jednak miłość jest potężniejsza od śmierci, więc wziął na siebie grzechy całego świata, abyśmy nie zostali potępieni. Stał się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu (por. Hbr 4, 15). Dał nam przykład, iż modlitwa jest najlepszym lekarstwem na ból.
Godzina Święta – uczestnictwo w smutku
Zadanie praktykowania nabożeństwa Godziny Świętej otrzymała francuska mistyczka, św. Małgorzata Maria Alacoque — szczególnie rozkochana w Najświętszym Sercu Jezusa, które nasz Pan wielokrotnie jej objawiał. Ujrzała je tęskniące i spragnione ludzkiej miłości, cierpiące samotnie w Ogrodzie Oliwnym. Została naznaczona boleścią, którą tamtej nocy przeżywał Chrystus. W czasie jednej z rozmów usłyszała od Niego następujące polecenie:
A we wszystkie noce z czwartku na piątek dam ci uczestnictwo w tym śmiertelnym smutku, który odczułem w Ogrodzie Oliwnym. I żeby Mi towarzyszyć w tej pokornej modlitwie, którą zanosiłem wówczas do mego Ojca wśród wszystkich Moich udręczeń, będziesz wstawać między godziną jedenastą a północą, by w ciągu godziny klęczeć wraz ze Mną z twarzą pochyloną ku ziemi. A czynić to będziesz tak dla uśmierzenia gniewu Bożego, błagając o miłosierdzie tak dla grzeszników, jak dla złagodzenia w pewien sposób goryczy, którą czułem z powodu opuszczenia Apostołów, tak iż musiałem czynić im wyrzuty, że nie mogli czuwać ze Mną jednej godziny.
Z czasem nabożeństwo zostało przez nią rozpowszechnione i nadal jest przez katolików odprawiane, w sposób szczególny w Wielki Czwartek. Czy jednak czczenie Najświętszego Serca Jezusa i trwanie przy nim nie jest praktykowane coraz rzadziej? Czy nie pozostawiliśmy Jezusa samego w Ogrodzie Oliwnym i zasnęliśmy, tak jak zrobili to Apostołowie?
Miłość Pana Jezusa do nas jest silna i wytrwała. On nie chce naszej zguby i ofiarowuje całego siebie, abyśmy mogli osiągnąć życie wieczne. Pragnie w zamian tylko naszej wzajemności wyrażonej obecnością — abyśmy trzymali Go za rękę i nigdy nie puszczali. My Go potrzebujemy, a On potrzebuje nas — z miłości.