Świat od wieków boryka się z wątpliwościami dotyczącymi kwestii ludzkiego cierpienia. Wielu z nas zadaje sobie pytanie, dlaczego Bóg pozwala śmierć niewinnych. Nasuwa się ono szczególnie w obliczu obecnych wydarzeń, kiedy słyszymy o dramacie wojny i kolejnych odkryciach masowych mogił ofiar rosyjskiego terroru. Dlaczego Ten, który jednym słowem może zmienić bieg historii, po prostu nie zatrzyma całej nawałnicy zła na świecie?
Temat miejsca Boga w konfliktach zbrojnych między narodami poruszył abp Fulton Sheen, w opracowanym przez siebie „Modlitewniku na czas wojny”. Powstał on w 1943 roku, podczas trwającej II wojny światowej, w obliczu zagrożenia ojczyzny amerykańskiego duchownego. Książeczka nie składa się wyłącznie ze spisu modlitw, gdyż jak napisał sam autor: „modlitwa nie polega tylko na wymawianiu słów, lecz na podnoszeniu serca i umysłu do Boga”. Abp Sheen pragnął, aby zawarte w niej treści stały się „duchową zbroją” na czasy niepokoju, które także dzisiaj ogarnęły Europę.
Cena wolności
Arcybiskup w taki sposób odpowiada na pytanie, dlaczego Bóg nie zatrzymuje wojny: „Mógłby to zrobić, ale ceną byłoby zniszczenie ludzkiej wolności. Czyż nie walczymy po to, by pokonać dyktatorów? Dlaczego więc prosimy, żeby Bóg stał się dyktatorem? Bóg nie zniszczy naszej wolności, ponieważ nie będzie dyktatorem. I dlatego nie zatrzyma tej wojny”. Stale warto sobie przypominać, iż wspomniana wolność nie jest pozostawieniem nas na pastwę losu. Bóg troszczy się w pierwszej kolejności o ocalenie od śmierci naszej duszy. Największą tragedią nie jest utrata życia, ale przede wszystkim utrata łączności z Bogiem, a co gorsza – śmierć bez stanu łaski uświęcającej. Dosadnie przypomina nam o tym Jezus na kartach Ewangelii: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10, 28).
Zobacz też: Krzyż malowany cierpieniem chrześcijan
Trzeba także stanowczo podkreślić, że to nie Bóg jest sprawcą zła i wojen na świecie. Są one wyłącznie konsekwencją ludzkich decyzji. Człowiek ma możliwość czynienia zła, gdyż otrzymał dar wolnej woli. Bóg zachęca każdego z nas do czynienia dobra, ale nie powstrzymuje naszych działań w sposób despotyczny. Wyobraźmy sobie sytuację, że chcemy kogoś obrazić, ale w tym momencie Pan Bóg odbiera nam mowę. Podobnie byłoby gdybyśmy zamierzali pójść w lewo, a On stwierdził, że nasze nogi mają iść w prawo. Kim w takim układzie byłby człowiek?
W tym przypadku musielibyśmy określić go mianem teatralnej kukiełki czy robota na pilot. Byłby wyłącznie materią pozbawioną decyzyjności lub niewolnikiem, a jak mówi psalmista: „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk swoich” (Ps 8, 6-7). Kochający Ojciec nie narzuca swojej woli i nie przejmuje kontroli nad życiem dziecka, ale czuwa, by w chwili upadku wyciągnąć pomocną dłoń. Naszego zniewolenia pragnie wyłącznie Szatan, który jest sprawcą wszelkiego zła, począwszy od upadku pierwszych rodziców – Adama i Ewy.
Bóg zawsze kończy happy endem
W historii naszego narodu, już wiele razy sytuacja mogła wydawać się beznadziejna i niemożliwa do odwrócenia. Nieobecność na mapie Europy i życie pod zaborami stało się dla wielu rodaków codziennością. Trwało to przecież ponad sto lat. Gdy w 1914 roku wybuchła tzw. Wielka Wojna, wydawało się, że ludzkość zmierza do upadku, a Polska już nigdy nie powstanie. Tymczasem z perspektywy czasu, musimy zauważyć, iż ta zawierucha wojenna była początkiem odradzania się naszej niepodległości. Kto w czasie okrutnych działań zbrojnych mógł coś takiego przypuszczać?
Zobacz też: Czy uczucia są grzechem?
„Ponieważ istnieje Bóg, ta wojna nie jest piekłem. Bóg przyzwala na nią tylko dla większego dobra, które obecnie jest niewidoczne” – pisze abp Sheen. Dzisiaj swoją drogę krzyżową przeżywa naród ukraiński, dzielnie walczący w obronie swojej wolności. Bóg z każdej ludzkiej tragedii potrafi wyprowadzić strumienie dobra, bo po ciemnościach grobu zawsze nadchodzi zmartwychwstanie. Nie ma żadnych wątpliwości, że ta prawidłowość powtórzy się także w aktualnych realiach. Łzy cierpienia staną się łzami radości, ogień pożarów zamieni się w ogień miłości, a śmierć zostanie pokonana potężną mocą życia.
„Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie”.
(Łk 6, 21)
Zapraszamy do lektury wrześniowego (2022) numeru naszego e-magazynu: SIEJMY
Zachęcam do przeczytania całości „Modlitewnika na czas wojny” abp Fultona Sheena.
Miłej lektury i owocnej modlitwy!