Opinie

Jesienna depresja: krople na szybie, łzy na policzku

Dopiero rozpoczął się październik, a za oknem już od dawna jesienna aura, która odwiedziła nas w tym roku zdecydowanie za wcześnie. Spadające liście, przenikający chłód i deszczowe dni to czas, który nie sprzyja każdemu. Za obrazem pięknych widoków i klimatycznych „posiadówek” w ciepłym domu czy kawiarni może kryć się choroba która, również uwielbia jesienne scenerie. Mowa tutaj o niczym innym jak o depresji.

Jesień to pora roku, która – jakkolwiek abstrakcyjnie może to zabrzmieć – wywołuje wiele kontrowersji. Jedni uważają ją za najlepszą porę roku, ponieważ jest to czas ciepłych swetrów, kubka gorącej herbaty i wieczornego seansu przy dobrym filmie. Jest to również czas, kiedy oczekujemy na Święta Bożego Narodzenia, które bez wątpienia królują wśród ulubionych świąt nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Niestety jest też druga strona medalu, w której próżno szukać radości z jesiennych dni.

Gdy jesień wlewa się do środka

Niewykluczone, że ta cała jesienna atmosfera, może mieć realny wpływ na nasze samopoczucie. Jednym z podstawowych powodów pogorszenia nastroju jest powrót do szkoły czy na studia. Kiedy musimy wrócić do tak zwanej „szarej codzienności” i obowiązków, które często nie należą do najciekawszych. Tutaj nie tylko sam powrót do szkolnych czy uczelnianych murów ma największe znaczenie, ale właśnie stres i presja wiążące się z tymi placówkami. Jak wszyscy wiemy, powroty po dłuższym odpoczynku są najbardziej bolesne, a dodatkowym minusem może być fakt, że nie tylko musimy pożegnać się z wakacjami, ale także z latem. Co za tym idzie? Dni są coraz zimniejsze i krótsze, przez co mamy zdecydowanie mniej światła słonecznego, a jak wiemy słońce ma „zdolność” do poprawy nastroju i pomaga w zredukowaniu stresu, dzięki zwiększonej produkcji serotoniny (tzw. hormonu szczęścia).

Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, ze do 2030 roku depresja stanie się najczęściej występującą chorobą na świecie. Aktualnie w Polsce na to zaburzenie może cierpieć około 1,2 mln osób, natomiast według danych Narodowego Funduszu Zdrowia w 2021 roku świadczeń związanych z rozpoznaniem depresji, jako głównym lub współistniejącym schorzeniem udzielono 682 tys. pacjentom.

Melancholia, która może dobić

Budzisz się, za oknem jest szaro, wychodzisz z domu, zaczyna padać deszcz, a kurtka, którą wybrałeś, jest jednak za cienka, a ty w dodatku nie wziąłeś ze sobą parasola. Jedziesz do szkoły, pracy czy na uczelnie i na samą myśl o tym, ile masz dzisiaj obowiązków, już „odechciewa” się nawet uśmiechnąć. Wracasz po kilku godzinach do domu, w tej samej albo nawet bardziej przygnębiającej pogodzie i zamiast cieszyć się, że jesteś już u siebie, najchętniej byś się rozpłakał i zamknął w sobie, załamując się, jakie życie jest ciężkie i smutne. Czy ten przykład wydaje ci się znajomy?

Może ty się tak nie czujesz, ale czasem wystarczy się rozejrzeć i zwrócić uwagę, czy czasem nie tyczy się to twoich bliskich; czy kogoś z nich nie pochłania ta jesienna aura. Choć warto zaznaczyć, że takie zachowanie nie oznacza od razu, że choruje się na depresje, bo równie dobrze może to być przejściowy stan, który nawet za kilka dni zniknie bez śladu. Natomiast długotrwałe i nasilone przygnębienie warto skonsultować ze specjalistą, aby uniknąć poważnych problemów, które w przyszłości mogłyby występować nie tylko jesienną porą.

Romantyzowanie jesiennej aury – co to oznacza?

Mogłoby się wydawać, że jesienne przygnębienie wręcz zawładnęło społeczeństwem i każdy w tej porze roku widzi tylko smutek – nie jest to do końca prawda. Sympatyków jesieni wcale nie brakuje, a z roku na roku mam wrażenie, że przybywa ich coraz więcej. W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej filmików, zdjęć czy nawet wpisów, w których ludzie cieszą się z panującej jesienni i zamiast załamywać się, że za oknem jest tak szaro i ponuro, dodają tej szarości kolorów. Co to może oznaczać w praktyce? Chociaż wielbiciele jesieni niekoniecznie muszą kochać zimno i deszcz, to czymś, co może ich w tym wszystkim pociągać, jest możliwość innego wykorzystania wolnego czasu i cieszenia się nawet z drobnych czynności jak np. wypicie gorącej herbaty. Pojęcie, które ostatnio jest dość popularne i można je przywołać również w tej sytuacji, to tak zwane „romantyzowanie jesieni”, czyli dostrzeganie jej atutów i wykorzystywanie ich do tworzenia małych rytuałów jak czytanie książki przy zapachowych świecach z kubkiem gorącej czekolady lub urządzanie seansu filmowego, do którego można przygotować różnego rodzaju przekąski.

 Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że takie zwyczajne czynności, które można wykonywać nie tylko jesienią, nie są wystarczająco atrakcyjne i godne uwagi, bo przecież są dostępne cały rok, ale to właśnie od takich drobnych rzeczy trzeba zacząć. Warto dostrzec pozytywne strony tej pory roku i spróbować czerpać z niej radość, bo inaczej ona wyczerpie nas, a raczej nikt nie chce żeby dopadła go, tak zwana „jesienna depresja”.

Newsletter

Raz w miesiącu: email z nowym numerem Siejmy