Opinie

Wkręceni w spiralę nienawiści. Charlie Kirk i cena poglądów

Świat zdominowany przez media społecznościowe sprzyja rzucaniu osądów na prawo i lewo, często bez poczucia cienia odpowiedzialności za drugiego człowieka. Poglądy przestają być anonimowymi komentarzami w Internecie, a coraz częściej stają się paliwem nienawiści, która w końcu przenika do realnego życia. A skutki bywają opłakane.

Szerokim echem na całym świecie odbiła się tragiczna wieść o śmierci Charliego Kirka, 31-letniego prawicowego aktywisty ze Stanów Zjednoczonych, który uchodził za głos wielu młodych konserwatystów na całym świecie. Do zamachu doszło podczas spotkania Kirka ze studentami na terenie Utah Valley University w Orem.

Dramat, który rozegrał się 10 września, zainicjował zaciętą dyskusję dotyczącą słuszności poglądów głoszonych przez zamordowanego działacza. Przypomnijmy te, które wydają się budzić najwięcej emocji. Charlie Kirk otwarcie krytykował ideologię LGBT+ i edukację seksualną w szkołach. Był zwolennikiem prawa Amerykanów do posiadania broni palnej. Jasno sprzeciwiał się wsparciu militarnemu Ukrainy, a także popierał działania Izraela. Uznawano go za jednego z najzagorzalszych zwolenników Donalda Trumpa.

Poglądy, które kosztują życie

Świata całkowicie nie zmienimy, więc nigdy nie będziemy się ze sobą we wszystkim zgadzać, także w kwestii powyższych tematów. Jednak przerażające okazały się reakcje części społeczeństwa – zarówno amerykańskiego, jak i polskiego – które mogliśmy dostrzec po rozejściu się wiadomości o śmierci Kirka. W przestrzeni publicznej zaczęły wybrzmiewać głosy mówiące, że Charlie Kirk sam ściągnął na siebie konsekwencje swojej działalności i “szerzenia nienawiści” wobec różnych grup społecznych. Z kolei pozbawiać resztek wiary w ludzi mogą twierdzenia typu: “dobrze mu tak” albo “jednego mniej”.

Także w Polsce rozgorzała burza po opublikowaniu kontrowersyjnego nagrania przez jednego z konińskich radnych, który deklaruje poglądy przeciwne do ofiary zamachu. Lokalny polityk wrzucił na TikToka nagranie, na którym radośnie śpiewa, opatrując je podpisem: „me when moment of silence for Charlie Kirk” – „ja w czasie minuty ciszy dla Charliego Kirka”. No, bardzo zabawne… – można by powiedzieć z sarkazmem. Ale tutaj nie ma już miejsca na ironię. Bo jak w ogóle można jeszcze skomentować radość z tragicznej śmierci młodego człowieka, który zostawił żonę i dwoje osieroconych dzieci?

Apel o uznanie zbrodni…

“Zamiast gniewnego wytykania palcami, czy możemy przez jeden dzień zgodzić się, że strzelanie do drugiego człowieka jest okropne i potworne? W imieniu mojej rodziny przesyłamy miłość Kirkom i wszystkim dzieciom, rodzicom i niewinnym, którzy padają ofiarą bezsensownej przemocy z użyciem broni” – napisał na Instagramie Jimmy Kimmel, popularny amerykański prezenter telewizyjny, w odpowiedzi na skandaliczne narracje po zamachu na republikańskiego aktywistę. W moich oczach pytanie “czy możemy przez jeden dzień zgodzić się, że strzelanie do drugiego człowieka jest okropne” obrazują spiralę nienawiści, w którą wpadliśmy jako ludzie XXI wieku.

Mowa nienawiści… To pojęcie stało się współczesnym kamieniem, którym rzucamy w drugiego człowieka. Nie chodzi nawet o to, co rzekomo kryje się za szeroko pojętą „nienawiścią”. Prawdziwym narzędziem nienawiści stało się oskarżanie innych o jej stosowanie. Wpadamy w błędne koło: ja oskarżam ciebie, moi zwolennicy zalewają ciebie nienawiścią, a gdy dochodzi do prawdziwej tragedii – takiej jak śmierć Charliego Kirka – padają komentarze typu „dobrze ci tak, bo sam to na siebie sprowadziłeś”. Wówczas znowu twoi zwolennicy obrzucają nienawiścią mnie i koło się zamyka.

Strażnicy (nie)moralności

Łatwiej jednak dostrzegać bałagan na cudzym podwórku niż na własnym. W ostatnich tygodniach w polskim internecie pojawił się niepokojący trend zwany „Szon Patrol”. Polega on na tym, że nastolatkowie zakładają odblaskowe kamizelki i spacerują po miejscach publicznych – galeriach handlowych czy parkach – fotografując i nagrywając młode kobiety, które ich zdaniem są ubrane zbyt wyzywająco. Słowo „szon” w młodzieżowym slangu oznacza kobietę lekkich obyczajów i jest drugą częścią wulgarnego wyrazu na „k”, który większość z nas z pewnością miała okazję usłyszeć choć raz w życiu. W social mediach zaczęły pojawiać się nawet lokalne profile „Szon Patrol [miasto]”, zamieszczające zdjęcia „niewłaściwie” odzianych kobiet.

Kim są twórcy i uczestnicy tej akcji? Wspomniani panowie roszczą sobie prawo uznawania się za strażników moralności i tradycji, którzy odsłaniają zepsucie społeczeństwa i złe prowadzenie się nastolatek. W praktyce jednak cały proceder należy określić mianem napastowania i doprowadzania do publicznej stygmatyzacji, hejtu i znęcania się w przestrzeni cyfrowej. Prawnicy przestrzegają, że to poważne naruszenie prawa, a psycholodzy alarmują: takie tendencje wśród młodych ludzi mogą doprowadzić wręcz do fali samobójstw wśród nastolatek.

Dobro i zło zaczynają się w moim sercu

Jaki zatem związek ma morderstwo Charliego Kirka i patologiczny ruch „Szon Patroli” w polskiej przestrzeni publicznej? Choć na pierwszy rzut oka to zupełnie różne zjawiska, ich podłoże okazuje się bardzo podobne. Świat zdominowany przez media społecznościowe, w którym każdy może napisać, co myśli – często anonimowo – uruchomił w nas poczucie bezkarności i zachętę do łatwego wydawania wyroków wobec innych. Tylko czy sami chcielibyśmy być ofiarami tych ocen, których autorami tak chętnie jesteśmy?

Może więc pora zadać sobie pytanie, czy naprawdę walczę ze złem na świecie, czy raczej walczę z ludźmi, którzy myślą inaczej niż ja? Czy rzeczywiście zwalczam nienawiść, czy raczej sam ją podsycam w imię szczytnych haseł? Odpowiedzi nie są proste. Bo choć trudno przyjąć, że całe zło na świecie ma swój początek w pojedynczej decyzji człowieka, jedno pozostaje pewne: nikt nie wyrządził tyle zła, co ludzie głęboko przekonani, że działają w imię wyższego dobra. I w tych “ludzi” – w mniejszym lub większym stopniu – wpisuje się każdy z nas. Bo można walczyć z demoralizacją, samemu niszcząc życie drugiemu człowiekowi. Można też walczyć ze “skrajnymi” poglądami, stając się niebezpiecznym radykałem.

„Zamiast gniewnego wytykania palcami, czy możemy przez jeden dzień zgodzić się, że strzelanie do drugiego człowieka jest okropne i potworne?” – pytał słusznie Kimmel. Ale to nie może być tylko jeden dzień, bo jutro może kosztować życie kolejnych osób. Może moje, bo piszę rzeczy, które nie zawsze wszystkim się podobają. A może kogoś, kogo znamy.

„Przeto nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, w tej sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzasz” (Rz 2,1). Te słowa przede wszystkim mówią do mnie – i do każdego z nas. Pora się opamiętać, bo nasz osąd kiedyś naprawdę może okazać się śmiertelnym strzałem wymierzonym w drugiego człowieka. Na razie z tej internetowej szklanki nienawiści wylewają się pojedyncze krople, ale strach pomyśleć, co stanie się, gdy szklanka w końcu się przewróci.

Newsletter

Raz w miesiącu: email z nowym numerem Siejmy