Kultura

Jak to jest, tam… po drugiej stronie życia?

Recenzja filmu „Czyściec”

Czyściec w reżyserii Michała Kondrata trafił na ekrany polskich kin tuż przed listopadowym okresem zadumy i modlitw za zmarłych. Tytuł sugeruje, że będzie to film o duchach i choć to prawda, nie ma on nic wspólnego z horrorami. Produkcja może się pochwalić obsadą z pierwszych stron gazet (Małgorzata Kożuchowska, Philippe Tłokiński, Ida Nowakowska) mimo to, aktorzy są tylko fabularyzującym całość tłem.

Film w prosty, konkretny i nienachalny sposób przekazuje podstawową naukę Kościoła Katolickiego o czyśćcu, przedstawia komentarze ekspertów i wizje świętych. Oparty jest głównie na zapiskach pozostawionych przez: bł. o.  S. Papczyńskiego, św. o. Pio, św. s. Faustynę oraz raczej nieznaną szerzej Stefanię Fullę Horak (1909-1993) – lwowiankę, sybiraczkę, mistyczkę niemalże nam współczesną. Mimo iż nie jest to film dokumentalny sensu stricto to próżno w nim szukać sprzeczności z oficjalnym nauczaniem Kościoła katolickiego. W przystępny i delikatny sposób przedstawia najważniejsze zagadnienia związane z życiem po śmierci takie jak: czyściec, piekło, niebo, śmierć, modlitwa, grzech, jego rodzaje, należna za niego kara oraz nieodłącznie towarzyszące teologii czyśćca miłosierdzie.

Moim zdaniem jedną z największych zalet filmu jest, okraszona jedynie lakonicznym komentarzem pochodzącym wprost z zapisków Fulli Horak, scena pogrzebu. Obnaża na wskroś nasze ludzkie słabości i niezrozumienie potrzeb duszy, która już przekroczyła granicę życia.

Kadr z filmu „Czyściec”- kliknij by przejść do oficjalnego zwiastunu

Czyściec zdecydowanie pobudza do refleksji, nie tyle na temat własnej śmierci i tego co nas czeka po drugiej stronie, ile naszego stosunku do zmarłych – zarówno tych bliższych, jak i dalszych. Film będzie dobrym wyborem dla tych, którzy nigdy nie interesowali się tematem, jak i dla tych, dla których modlitwa za zmarłych to codzienność. Płynne przejścia od ogółu do szczegółu zadowolą szerokie grono odbiorców.

Trzeba oddać twórcom, że poradzili sobie z gatunkiem jakim jest film historyczno-religijny. Stonowany i syntetyczny obraz czyśćca, na który się zdecydowali zdaje egzamin. Konkretne, treściwe komentarze pochodzące z dzienników mistyków w poruszający sposób dopełniają obraz i oddziałują na wyobraźnię.  Film uczy, czasem wzrusza, ale przesadnie nie przeraża i nie wywołuje zbędnej sensacji. Serdecznie zachęcam do obejrzenia. Produkcja była jeszcze dostępna w kinach, gdy były otware – miejmy nadzieję, że szybko znów będzie można do nich zajrzeć.

Newsletter

Raz w miesiącu: email z nowym numerem Siejmy