-Czemu jesteś taka nerwowa? – to pytanie zadane przez mojego chłopaka po zakupach, poruszyło we mnie lawinę przemyśleń. Podczas całego zajścia rzeczywiście moje zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Na jego merytoryczne uwagi, dlaczego nie powinnam brać kilku produktów, bo mi nie posłużą, odburkiwałam tylko, odwracałam głowę i zmieniałam temat.
Po refleksji zdałam sobie sprawę, jak mocno stan mojego wnętrza odbija się na otoczeniu. Wystarczy chwila, lekki zapalnik i całe nasze wewnętrzne nieuporządkowanie znajduje swoje ujście. Co w sercu to na języku.
Widać to dobrze po słowach, jakimi się posługujemy na co dzień. Nieumiarkowanym gadulstwem zdradzamy chaos we wnętrzu. Dobrym przykładem będą też wulgaryzmy. Ile razy pod wpływem silnych emocji wylewamy z siebie potok mało cenzuralnych słów? Postępuje chwila refleksji i pytanie, czemu tak się zachowaliśmy? I skąd w nas takie słowa?
Jednak one nie biorą się znikąd. Słowa, jakie dobieramy, są odbiciem tego, co dzieje się w naszej głowie i w sercu. Jeśli żyjemy w zgodzie z Bogiem i ludźmi, nasze słownictwo będzie odzwierciedleniem tej harmonii.
Dobrym sprawdzianem tego, jak się wyrażamy, będzie tzw. trening uważności w ciągu dnia. Maksymalnie, jak to tylko możliwe, zwracajmy uwagę na słowa, które wypowiadamy – zwłaszcza tzw. przerywniki.
Słowem możemy zarówno podnosić, jak i zabijać. Jeśli nosimy w sercu nienawiść lub choćby urazę do kogoś, wypowiadane przez nas słowa szybko obnażą ten stan.
Źródłem życia usta prawego, w ustach nieprawych przemoc się kryje.
(Księga Przysłów, 10;11).
Autorką artykułu jest Gabrysia Góźdź.