Opinie

Papież spojrzał w oczy dzieci z Charkowa. Zobaczył Bartymeusza

Jedna z wielu papieskich katechez. Tym razem o uzdrowieniu niewidomego Bartymeusza, który woła o litość. Ale ta była inna niż wszystkie. Jej słowa nabrały szczególnego znaczenia, gdy papież Leon ujrzał oczy dzieci z Charkowa, w których zapisane jest wołanie cierpiącej Ukrainy. Dziś trzeba zadać sobie pytanie, czy my jeszcze o nich pamiętamy?

Już za tydzień rozpoczną się upragnione wakacje, a więc to najwyższy czas na decyzje, dokąd w tym roku wyjechać na urlop. Niestety takich zagwozdek nie ma wiele rodzin z Charkowa, gdzie budynki mieszkalne są ostrzeliwane przez rosyjskie drony. Pojawiają się doniesienia o ofiarach śmiertelnych i wielu rannych – w tym dzieciach.

Kiedy tam trwa wojna, w tym czasie dzięki współpracy Kościoła greckokatolickiego, charkowskiego Caritasu i włoskich organizacji humanitarnych, grupa ukraińskiej młodzieży może cieszyć się wakacyjnym pobytem we Włoszech, by móc choć trochę odetchnąć od życia w cieniu codziennego dramatu wojny w mieście tuż przy granicy z agresorem.

Podczas zwiedzania Rzymu 32 młodych Ukraińców przybyło na niedawną audiencję generalną w Watykanie. Młodzież nie kryła ogromnej radości z możliwości uczestniczenia w spotkaniu z nowym papieżem, tym bardziej, że znalazł również czas na krótką rozmowę oraz pamiątkowe zdjęcie.

Dzieci, które boją się patrzeć w niebo

Podczas spotkania z przebywającą we Włoszech młodzieżą Ojciec Święty zapewnił o nieustannej modlitwie w intencji Ukrainy. Gdy zaś jeden z wolontariuszy towarzyszących grupie zaapelował, by nie zapominał o Ukrainie, ten odpowiedział krótko i zdecydowanie: “Nie, nigdy”. W rozmowie z portalem Vatican News ten sam wolontariusz opowiedział o sytuacji, która dobitnie ukazuje dramat wojny obecny w sercach i umysłach tych ukraińskich dzieci. Gdy na włoskim niebie pojawił się przelatujący samolot, w ich oczach widać było tylko strach. Myśl z pewnością była jedna – trzeba uciekać.

Dzisiaj ci, którzy boją się patrzeć w niebo przypominają Bartymeusza, o którym w czasie środowej katechezy mówił papież Leon XIV. Ojciec Święty zwrócił uwagę, że na pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?” niewidomy odpowiada czasownikiem anablepein, który możemy przetłumaczyć jako „widzieć ponownie” lub – co w tym kontekście szczególnie porusza – „podnieść wzrok”.

“Bartymeusz nie chce bowiem tylko odzyskać wzroku, ale także swoją godność! Aby spojrzeć w górę, trzeba podnieść głowę. Czasami ludzie są zablokowani, ponieważ życie ich upokorzyło i pragną jedynie odzyskać swoją wartość” – mówił papież. W środowy poranek w tej historii mogły odnaleźć się tysiące ukraińskich dzieci – dokładnie takich, jak te, którym dane było na chwile odetchnąć od wojennej codzienności i spotkać się z człowiekiem, o którym w ostatnich tygodniach mówi cały świat.

Powoli zamykaliśmy oczy i uszy

Zachód z czasem zapomniał o umęczonej wojną Ukrainie. Ten dramat trwa już ponad trzy lata, licząc moment rozpoczęcia pełnoskalowej wojny, ale w rzeczywistości niewiele się zmieniło. Codziennie na froncie giną ojcowie, synowie i bracia, a pod gruzami zbombardowanych domów – matki i dzieci. Tej tragedii nie widać końca.

Powoli przyzwyczailiśmy się do życia ze świadomością trwania tej wojny. Trzeba to powiedzieć uczciwie – nie robi już ona na nas większego wrażenia. Każdy zajął się swoimi sprawami, własnymi problemami. Coraz częściej temat Ukrainy wielu z nas po prostu… przeszkadza. A przecież to ta sama Ukraina, której ludności tak solidarnie i bezinteresownie pomagaliśmy w pierwszych miesiącach rosyjskiej agresji. Co gorsza, cichną też nasze modlitwy.

Chociaż można przytaczać wiele argumentów, dlaczego nasze drogi zaczęły się rozchodzić – czy to wystarczające usprawiedliwienie, by zamykać uszy na krzyki cierpiących? Można mieć zastrzeżenia do ukraińskich polityków, dziennikarzy, mieszkających w Polsce imigrantów czy jury Eurowizji, ale wszyscy w głębi serca wiemy, że nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć w ich sytuacji, która na ten moment wydaje się beznadziejna. Pokoju nie przyniosły ani sankcje, ani zapewnienia Trumpa. Nie skutkują żadne naciski, sankcje ani negocjacje.

Papież mówi: „Bartymeusz”, słyszę: „Ukraina”

Ukraina jest dziś niczym Bartymeusz, pragnący odzyskać godność za wszelką cenę – nawet za cenę poniżenia czy żebrania o pomoc, aby ukraińskie dzieci już więcej nie bały się spojrzeć w błękitne niebo z obawą przed rosyjskimi rakietami, dronami i samolotami.

“Cóż możemy uczynić, gdy znajdujemy się w sytuacji, która wydaje się bez wyjścia?” – pytał papież podczas środowej audiencji generalnej. “Bartymeusz uczy nas, abyśmy sięgali do zasobów, które nosimy w sobie i które są częścią nas samych. On jest żebrakiem, umie prosić, a nawet wołać! Jeśli naprawdę czegoś pragniesz, zrób wszystko co możesz, aby to osiągnąć, nawet jeśli inni cię krytykują, poniżają i mówią, żebyś się poddał” – mówił.

Kościół nie może milczeć, gdy dzieci patrzą w niebo z lękiem zamiast spoglądać z nadzieją. Ukraina głosem swych dzieci woła: “Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Woła historią Marii, która rok temu – na miesiąc przed planowanym wyjazdem do Włoch – zginęła pod rosyjskimi bombami. Wyszła tylko na zakupy. Towarzyszyła swojej mamie. Może właśnie teraz przy jej zdjęciu modli się papież Leon. Otrzymał je właśnie z rąk jej przybyłych do Rzymu rówieśników z Charkowa.

Zobaczyć ponownie, odzyskać godność

W tym kontekście wspomniany w czasie papieskiej katechezy czasownik anablepein nabiera szczególnego znaczenia. Potrzebujemy dziś “zobaczyć ponownie” tragedię naszych sąsiadów. Jeżeli staniemy się obojętni na wojnę, jak będziemy potrafili nie zamykać oczu na nieszczęście tych, którzy są blisko?

Ukraina nie prosi o otwarcie oczu, ale by móc ze spokojem podnieść wzrok w niebo – bez lęku, z godnością i poczuciem wartości. Bo widzi zbyt wiele – także to, czego nigdy nie powinna zobaczyć, także oczami swych dzieci. Może gdyby Bartymeusz przechodził dziś ulicami Charkowa, wolałby pozostać niewidomy. By nigdy nie ujrzeć tej wojny. A czy my jeszcze widzimy? Może wolimy pozostać niewidomi.

Newsletter

Raz w miesiącu: email z nowym numerem Siejmy